Adopcja to szansa na polepszenie szynszylowego życia. Dzisiaj prezentujemy historie Puszka, Fioleta, Tutka oraz Bolka i Lolka z jednego domu.
Opowiem 3 różne historie moich Adopciaków

.
Od najmłodszych lat nasz dom był pełen zwierząt, psy, koty, króliki, koszatniczki, chomiki i wiele innych .
Gdy straciliśmy ukochanego kota, dostałam opcje przygarnięcia zwierzaczka.
Chodziłam tak po zoologicznych, rozglądając się za nowym przyjacielem .
Pewnego dnia zauważyłam jak pani wyciąga puszystą szarą kulkę , był tak przyjazny i miękki, od razu wiedziałam, że chciałabym takie zwierzątko .
Ale że nigdy nie miałam do czynienia z nim, to tylko chodziłam i oglądałam .
Przyszedł dzień, że pani w pobliskim zoologicznym zaczepiła mnie i powiedziała, że jej znajoma ma małe szynszylki do oddania , miałam już wolierę więc podjęłyśmy wraz z mamą decyzje o adopcji Puszka, bo tak nazwałam pierwszego szynszyla, był bardzo malutki kochał się przytulać . Gdy już na grupach poczytałam
o żywieniu itp, zauważyłam mój 1 błąd , zanim adoptujesz popytaj ludzi na grupach . Wyprawka Puszka była z samych złych rzeczy , orzechy ,kolby ,karma na wagę , trawa dla kota .
Ale szybko to zmieniłam. Po miesiącu kupiłam drugiego do dziś, nienawidził głaskania , ale przejdźmy dalej do adopciaków i smutnej historii Puszka .
Mijały miesiące, Puszek miał się dobrze jak i Dragon . Na olx znalazłam ogłoszenie o Fioleciku .
Fiolet szynszyl do reprodukcji . Postanowiłam go zabrać i zakończyć jego męczarnie jako reproduktor . Cała trójka na początku była bardzo zgrana ...
I nadszedł ten dzień , smutny dzień . Głośny hałas dobiegający z klatki , Puszek biegał jak opętany , nagle padł i zaczął się trząść , widząc promienie światła, stwierdziłam że to udar ,
ochłodziłam go i szybko pojechałam do weterynarza. Wszystkie wyniki były dobre ,więc zostaliśmy przy tym ze to był lekki udar .
lecz ataki co miesiąc się powtarzały i od tamtej chwili próbujemy walczyć z genetyczna padaczką .
W tym okresie Fiolecik musiał opuścić nasz dom gdyż pogryzł małego Dragona i coraz częściej dochodziło do pogryzień . ( ma teraz bardzo dobry dom i dogaduje się ze swoim kolegą ) ...
Ale podążajmy dalej biegiem czasu .
Dostałam 3 wiadomości o Szynszylu Standardzie do adopcji ze strony "Adoptuj Szynszyla ". Tutek bo tak się wabił był sporym bardzo ale to bardzo łagodnym samcem który stracił swoją koleżankę .
Jego opiekunka była zmuszona go oddać, po rozmowie doszłam do wniosku że go zabieramy

. Jego futerko nie było jakieś super jak i klatka ale widać że był bardzo kochany , siedział na
kolanach i pozwalał się miziać godzinami . Jego łączenie było bez problemowe od razu przytulał się do nowych kolegów .
Powracając do Pusia , jego była opiekunka stwierdziła że zrobi sobie "Hodowle " i rozmnażała szynszylki w sposób matka z synem, tata z córką . Poinformowałam o tym że jest chory ,
Dostałam wtedy wiadomość że mogą go zabrać . Ale przecież mimo choroby był to mój pierwszy szynszyl i nigdy bym go nie oddała . Po wielu kłótniach z panią słuch o niej zaginął , nie wiemy czy dalej
rozmnaża czy nie.
Nasze stadko liczyło już 4 pięknych samców Pusia , Dragona , Tutka i nowo kupionego Albina .
Niedawno około 3 m-ce temu znów adoptowaliśmy dwóch braci z "Adoptuj szynszyla " , Bolka i Lolka . Piękni panowie .
Gdy pojechałam po nich zauważyłam wspaniale warunki piękną wolierę i bardzo dobre jedzonko ,wiec z Bolkiem i Lolkiem wzięłam też wolierę

0
Dziś moja cała 6 jest kochanym stadem z pięknym domem .
Puszek już niedługo jedzie do Warszawy i dalej będziemy walczyć .
Wiek przy adopcji :
Adopcja to szansa na polepszenie szynszy
lowego życia. Dzisiaj prezentujemy historie Puszka, Fioleta, Tutka oraz Bolka i Lolka z jednego domu.Opowiem 3 różne historie moich Adopciaków

.Od najmłodszych lat nasz dom był pełen zwierząt, psy, koty, króliki, koszatniczki, chomiki i wiele innych .Gdy straciliśmy ukochanego kota, dostałam opcje przygarnięcia zwierzaczka.Chodziłam tak po zoologicznych, rozglądając się za nowym przyjacielem .Pewnego dnia zauważyłam jak pani wyciąga puszystą szarą kulkę , był tak przyjazny i miękki, od razu wiedziałam, że chciałabym takie zwierzątko .Ale że nigdy nie miałam do czynienia z nim, to tylko chodziłam i oglądałam .Przyszedł dzień, że pani w pobliskim zoologicznym zaczepiła mnie i powiedziała, że jej znajoma ma małe szynszylki do oddania , miałam już wolierę więc podjęłyśmy wraz z mamą decyzje o adopcji Puszka, bo tak nazwałam pierwszego szynszyla, był bardzo malutki kochał się przytulać . Gdy już na grupach poczytałamo żywieniu itp, zauważyłam mój 1 błąd , zanim adoptujesz popytaj ludzi na grupach . Wyprawka Puszka była z samych złych rzeczy , orzechy ,kolby ,karma na wagę , trawa dla kota .Ale szybko to zmieniłam. Po miesiącu kupiłam drugiego do dziś, nienawidził głaskania , ale przejdźmy dalej do adopciaków i smutnej historii Puszka .Mijały miesiące, Puszek miał się dobrze jak i Dragon . Na olx znalazłam ogłoszenie o Fioleciku .Fiolet szynszyl do reprodukcji . Postanowiłam go zabrać i zakończyć jego męczarnie jako reproduktor . Cała trójka na początku była bardzo zgrana ...I nadszedł ten dzień , smutny dzień . Głośny hałas dobiegający z klatki , Puszek biegał jak opętany , nagle padł i zaczął się trząść , widząc promienie światła, stwierdziłam że to udar ,ochłodziłam go i szybko pojechałam do weterynarza. Wszystkie wyniki były dobre ,więc zostaliśmy przy tym ze to był lekki udar .lecz ataki co miesiąc się powtarzały i od tamtej chwili próbujemy walczyć z genetyczna padaczką .W tym okresie Fiolecik musiał opuścić nasz dom gdyż pogryzł małego Dragona i coraz częściej dochodziło do pogryzień . ( ma teraz bardzo dobry dom i dogaduje się ze swoim kolegą ) ...Ale podążajmy dalej biegiem czasu .Dostałam 3 wiadomości o Szynszylu Standardzie do adopcji ze strony "Adoptuj Szynszyla ". Tutek bo tak się wabił był sporym bardzo ale to bardzo łagodnym samcem który stracił swoją koleżankę .Jego opiekunka była zmuszona go oddać, po rozmowie doszłam do wniosku że go zabieramy

. Jego futerko nie było jakieś super jak i klatka ale widać że był bardzo kochany , siedział nakolanach i pozwalał się miziać godzinami . Jego łączenie było bez problemowe od razu przytulał się do nowych kolegów .Powracając do Pusia , jego była opiekunka stwierdziła że zrobi sobie "Hodowle " i rozmnażała szynszylki w sposób matka z synem, tata z córką . Poinformowałam o tym że jest chory ,Dostałam wtedy wiadomość że mogą go zabrać . Ale przecież mimo choroby był to mój pierwszy szynszyl i nigdy bym go nie oddała . Po wielu kłótniach z panią słuch o niej zaginął , nie wiemy czy dalejrozmnaża czy nie.Nasze stadko liczyło już 4 pięknych samców Pusia , Dragona , Tutka i nowo kupionego Albina .Niedawno około 3 m-ce temu znów adoptowaliśmy dwóch braci z "Adoptuj szynszyla " , Bolka i Lolka . Piękni panowie .Gdy pojechałam po nich zauważyłam wspaniale warunki piękną wolierę i bardzo dobre jedzonko ,wiec z Bolkiem i Lolkiem wzięłam też wolierę

0Dziś moja cała 6 jest kochanym stadem z pięknym domem .Puszek już niedługo jedzie do Warszawy i dalej będziemy walczyć .
Wiek przy adopcji :
Puszek - 3 miesiące
Fiolet - 3 lata
Tutek - 4 lata
Bolek i Lolek - ponad rok
Mimo wszystko ,ciesze się że są, bo wypełniły pustkę po poprzednich zwierzakach i są najlepszymi pocieszycielami i przyjacielami .